Co mu po widokach.
Opasły jegomość wyszedł na górę za suchą żoną. Sucha żona zachwyca się widokami prześlicznymi, jakie roztaczają się przed nimi, mówiąc, że nasycić się nie może. Mąż sapiąc i obcierając pot z czoła narzeka: „Na co mam się sycić, kiedy jestem syty, ale te poty budzą we mnie pragnienie, a tu piwa nie ma….”
„1899 Kalendarz dla Rodzin Chrześcijańskich”
Ma dwie ręce.
Teść mówi do zięcia: „Mój kochany, dam ci za rękę mojej córki 20.000 złr.” Zięć: „Mój kochany teściu, zgoda, gdy dajesz za jedną rękę swej córki 20.000, ale nie zapominaj, że ma ona dwie ręce, i za drugą rękę wypłać mi podobną sumę”.
„1899 Kalendarz dla Rodzin Chrześcijańskich”
Niektóre kobiety chwalą się, że nie są ciekawemi. Tylko dziś cię nudzą, tylko o jednej rzeczy chcą się dowiedzieć – nic więcej…. Raz tylko…. I to dziś, to raz, powtarza się codziennie.
„1899 Kalendarz dla Rodzin Chrześcijańskich”
Pracodawca.
Buczek zrobił na ulicy awanturę. Aresztowany i pytany przez sędziego, dlaczego to uczynił, odpowiada: „Łaskawy sędzio, przecież to grzech, aby trzech policajów stało na ulicy, gapiło się i nic nie robiło. Chciałem ich zatrudnić, dać im pracę, zrobiłem więc burdę”.
„1899 Kalendarz dla Rodzin Chrześcijańskich”
Nie zarazi się.
Nauczyciel mówi uczniowi, aby pozostał w domu, jak długo matka ma ospę. Może bowiem łatwo zarazić się i zawlec do szkoły chorobę. Uczeń: „Nie ma strachu, proszę pana nauczyciela. To jest moja macocha, nie matka, od niej nigdy nic nie dostanę, więc nie dostanę i ospy”.
„1899 Kalendarz dla Rodzin Chrześcijańskich”
Współczesny malarz.
Malarz: Moje obrazy wyróżniają się naturalnością.v Krytyk: O tak, sztuki w nich nie ma ani śladu.
„1924 Kalendarz Mariański”
U rabina.
Do rabina przychodzi biedny żydek z prośbą o radę, co też on ma uczynić, bo spotkało go wielkie nieszczęście, gdyż syn jego się wychrzcił.
– Mój kochany – odpowiada rabin, co ja ci mogę poradzić, mnie spotkało takie samo nieszczęście, bo i mój syn się wychrzcił.
– Aj waj! – woła przerażony żydek – że mój syn, syn takiego biedaka żydka się wychrzcił, to jest nieszczęście, ale że syn pana rabina się wychrzcił, to już jest bardzo wielkie nieszczęście. Ny! I co? Do kogóż pan rabin poszedł ze skargą?
– Ja – odpowiada rabin – skarżyłem się Panu Bogu.
– Ny? I co? Co Pan Bóg odpowiedział?
– A i mój syn się wychrzcił.
„1924 Grudziądzki Kalendarz Mariański”
Sprytny służący.
Co to znaczy? – pyta lekarz służącego. Przez dwa dni nie byłem w domu, i przez ten czas nie zapisał się ani jeden chory na tabliczce. Nie wiem teraz do kogo mam iść.
– zapisywali się tam różni proszę pana, – odpowiada uradowany służący. Cięgiem przychodzili, aż zamazali całą tabliczkę… Musiałem ją umyć, żeby było miejsce dla tych, którzy przyjdą…
„1924 Grudziądzki Kalendarz Mariański”
Gościnność.
Gospodyni: Może pan pozwoli jeszcze ciasteczko?
Gość: Dziękuję pani, zjadłem już dwa…
Gospodyni: Właściwie zjadł pan już dziewięć, ale to nic nie szkodzi – proszę jeszcze dziesiąte.
„1924 Grudziądzki Kalendarz Mariański”
Na lekcji.
– Jak się nazywa prawo ,według którego wszystkie ciała spadają na ziemię?
– prawem ciężkości.
– A czy są do tego prawa jakieś wyjątki?
– O tak. Na przykład ceny mięsa… te zawsze idą w górę.
„1926 Kalendarz Roku Świętego”
Logika pijaka.
Wypić jeszcze jednego, czy nie? Rozum mówi: nie; żołądek mówi: tak. Rozum jest mędrszy ustępuje, przeto wypiję jeszcze jednego.
„1926 Kalendarz Roku Świętego”
Dwie epoki.
– W jakiej epoce życia mężczyzna najczęściej się przegląda w lustrze?
– W dwudziestym roku, kiedy zaczyna dostawać wąsów i w czterdziestym, kiedy zaczyna łysieć.
„1926 Kalendarz Roku Świętego”
To co innego.
– Kumie, bójcie się Boga! Toć to dzisiaj ksiądz na kazaniu tak srogo przeciwko pijaństwu powstawał, a wyście się tak urżnęli!
– to prawda, ale ja się upiłem jeszcze przed kazaniem.
„1926 Kalendarz Roku Świętego”
Z artystycznego świata.
– Dostałem za wiersz ten 30 złotych- chwali się poeta.
– Niemożliwe! Od kogoż?
– Od poczty. Wysłałem listem poleconym i list zaginął.
„1926 Kalendarz Roku Świętego”
U frenologa.
Ta wypukłość na czaszce jest oznaką popędliwości.
– Ma pan rację, panie doktorze, tego guza nabiła mi wczoraj moja żona.
„1928 Kalendarz Roku Świętego”
Oburzenie?
Gdybyśmy się nie znajdowali w kołyszącej się łodzi, pocałowałbym panią.
– Co?! Proszę natychmiast przybić do brzegu!
„1929 Grudziądzki Kalendarz Mariański”
Wie lepiej.
Pani: Marysiu, dzisiaj rano zauważyłam przypadkiem, że piekarz pocałował cię. Od jutra sama będę odbierała bułeczki.
Marysia: Na nic się to pani nie przyda. Piekarz lubi tylko blondynki.
„1929 Grudziądzki Kalendarz Mariański”
Pociecha.
Chory(przychodząc do siebie): Gdzie jestem? Czy w raju?
Żona: Ależ nie Wojciechu, przecież widzisz, że jestem przy tobie.
„1929 Grudziądzki Kalendarz Mariański”
Bajka.
Babcia opowiada dzieciom bajkę mówiąc: „Wtem nadszedł straszny czarodziej i czego się tylko dotknął – znikało. Mały Kazio przerywa: „To był pewnie komornik sądowy od podatków, babciu?!
„1929 Grudziądzki Kalendarz Mariański”
Nie bez racji.
Na wiejskiej ulicy spotyka się dwóch mężczyzn, z których młodszy idzie z zapaloną latarnią.
– Dokąd ty z tem idziesz?
– Do mojej narzeczonej!
– I do tego potrzebujesz koniecznie latarni? Ja do mojej w swoim czasie chodziłem po ciemku!
– Ja też to tak sobie pomyślałem, gdym po raz pierwszy zobaczył twoją żonę.
„1929 Grudziądzki Kalendarz Mariański”
Dodawanie otuchy.
Bogaty Anglik, będąc na łożu śmierci zapytał swego pastora: „Czy moja dusza będzie zbawiona jeżeli zapiszę na zbór 10.000 funtów?” Pastor podrapał się w głowę z zakłopotaniem: „Nie mogę ręczyć, lecz warto spróbować…”
„1929 Grudziądzki Kalendarz Mariański”
Zerwanie:
– Wszystko skończone między nami! Już mnie więcej nie zobaczysz,
– A te czterysta złotych, które Ci pożyczyłam?
– Też nie!
„1936 Grudziądzki Kalendarz Mariański”
Nerwowy:
– Dlaczego ty nosisz watę w uszach?
– Bo mam paskudny zwyczaj bębnienia palcami na stole i słuchanie tego – okropnie mnie denerwuje.
„1936 Grudziądzki Kalendarz Mariański”
Jak to rozumieć.
– Proszę pozdrowić panią i powiedzieć, że byłem w czasie jej nieobecności.
– Och, pani bardzo się ucieszy!
„1936 Grudziądzki Kalendarz Mariański”
Sport szkodzi.
– Sądzi pan, że przyczyną choroby serca jest to, że zajmuje się pan sportem. Jaki sport pan uprawia?
– Rybołóstwo.
– Ależ ten rodzaj sportu nie szkodzi na serce.
– Tak, ale ja nie mam pozwolenia na łowienie ryb.
„1939 Kalendarz Informator”
Powojenne dziecko.
– Czy wrzuciłaś list do skrzynki? – pyta matka córeczki.
– Tak, mamusiu.
– A „dlaczego odnosisz mi pieniądze, które dałam ci na znaczek pocztowy?”
– Bo wrzuciłam list do skrzynki tak, że nikt nie widział.
„1939 Kalendarz Informator”
Zazdrosny:
– Dawno już jesteś żonaty?
– Od sześciu lat.
– A czy bywasz czasami zazdrosny?
– Nie tylko czasem, lecz stale.
– Jak to?
– Stale zazdroszczę…. Kawalerom
„1939 Kalendarz Informator”
Każdy według siebie sądzi.
Maż: Trybunał wstrzymał się z wydaniem wyroku i ma go później ogłosić. Ciekawy jestem, dlaczego w ten sposób postąpił?
Żona: Zapewne chcą sędziowie całą sprawę w domu dokładnie z żonami omówić.
„1939 Kalendarz Informator”
W kawiarni:
– Dlaczego ten twój znajomy poeta taki przygnębiony?
– Wyobraź sobie, że ostatnio poddał się operacji ślepej kiszki.
– No i cóż w tym strasznego?
– No i lekarze przez pomyłkę wycięli mu żyłkę poetycką.
„1939 Kalendarz Informator”
Z myślą o przyszłości.
– Tatusiu, dlaczego we wszystkich bankach są zakratowane okna?
– Żeby dyrektorzy mogli się przyzwyczaić.
„1939 Kalendarz Informator”









